Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

II K 774/13 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Rejonowy w Wyszkowie z 2014-04-23

Sygn. akt II K 774/13

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 23 kwietnia 2014 r.

Sąd Rejonowy w Wyszkowie w II Wydziale Karnym w składzie:

Przewodniczący : Sędzia SR Tomasz Królik

Protokolant: st. sekr. sąd. Hanna Augustyniak

w obecności Prokuratora:

po rozpoznaniu w dniu 23 kwietnia 2014 r. sprawy D. S. s. J. i W. z d. P., ur. (...) w W.,

oskarżonego o to, że w dniu 30 czerwca 2013 r. ok. godz. 17.20 w ruchu lądowym w msc. D., na ul. (...) kierował samochodem m-ki O. (...) o nr rej. (...) będąc w stanie nietrzeźwości, wynik badania na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu: I: 0,31 mg/l, II: 0,37 mg/l,

to jest o przestępstwo z art. 178a § 1 k.k.

orzeka:

1.  oskarżonego D. S. uniewinnia od popełnienia zarzucanego mu czynu;

2.  na podstawie art. 632 pkt. 2 k.p.k. koszty postępowania przejmuje na rachunek Skarbu Państwa.

UZASADNIENIE

Na podstawie zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu 30 czerwca 2013 r. około godz. 17.00 D. S. wraz z żoną A., zamieszkali wówczas w msc. C., postanowili pojechać na festyn do D.. A. S. miała kierować autem. Pojazd był sprawny. Poprzedniego dnia D. S. wymieniał w nim klocki hamulcowe. Po wyjściu z domu, zbliżając się do swojego samochodu m-ki O. (...) o nr rej. (...) zauważyli A. R. – siostrę cioteczną D. S., jak szła w kierunku przystanku autobusowego. Wybierała się do pracy do P.. Widząc ją D. S. od razu usiadł na tylnim siedzeniu pasażera za kierowcą. Natomiast jego żona za kierownicę. Po przejechaniu kilku metrów zatrzymali się, by podwieść kuzynkę. Ta od razu zajęła miejsce pasażera od strony kierowcy i ruszyli. Po ujechaniu kilkudziesięciu metrów zobaczyli A. Ł. – brata D. S.. Zatrzymali się i zapytali go, gdzie idzie i czy miałby ochotę pojechać z nimi na festyn do D.. Ten zgodził się i wsiadł. Zajął miejsce na tylniej kanapie za fotelem pasażera. Następnie D. S. poczęstował kuzyna piwem, które wziął ze sobą do samochodu i obaj zaczęli pić alkohol. Kiedy dojechali do B., A. R. wysiadła, a A. S. ruszyła. Po drodze zajechali do sklepu po alkohol i dalej udali się w kierunku D..

Droga była kręta, a natężenie ruchu dość duże. A. S. często naciskała pedał hamulca. Niedotarte, nowe elementy układu hamulcowego zaczęły trzeć o siebie. W kabinie samochodu zaczęło pachnieć spalenizną. Zaniepokojona tym stanem, zaczęła pytać męża o przyczynę zapachu. Ten uspokajał ją mówiąc, że pewne elementy muszą się ze sobą dotrzeć i że ten zapach powinien z czasem ustąpić. Jednak kierująca martwiła się coraz bardziej. Zaczęła nalegać na męża, by sprawdził co się dzieje. Wtedy pod namową żony D. S. powiedział, by się zatrzymała, to sprawdzi koła. Byli już wtedy w D. za zakrętem. Zjechali na wybrukowany wjazd do szkoły koło przejścia dla pieszych i zatrzymali się. A. S. zauważyła wtedy w odległości około 150-200 m przed sobą jakiegoś mężczyznę stojącego przy krawężniku i w pewnej odległości od niego samochód koloru ciemnego. Był to funkcjonariusz policji M. K., który wraz z drugim funkcjonariuszem M. C., w związku z odbywającym się festynem, mieli tego dnia rozpisane działania, by badać kierowców samochodów pod kątem trzeźwości. Funkcjonariusze stali w pewnej odległości od siebie i obserwowali samochód D. S., który właśnie zatrzymał się. D. S. wyszedł z pojazdu z tylniego siedzenia za kierowcą i zaczął obchodzić pojazd od jego lewej strony, poprzez przód, do jego prawej strony i oglądać koła. Wówczas z samochodu z siedzenia kierowcy wyszła jego żona A.. Po przejściu na prawą stronę samochodu D. S. stwierdził, że wszystko jest w porządku i wsiadł do niego, tym razem na przednie siedzenie pasażera. Jego żona z powrotem usiadła za kierownicę i ruszyła.

Po przejechaniu kilkunastu metrów zobaczyła, że osoba, którą wcześniej spostrzegła po zatrzymaniu auta, to w rzeczywistości funkcjonariusz policji, a pojazd koloru ciemnego to radiowóz policyjny. Wówczas powiedziała do męża: „Zobacz, jeszcze stoi policja.”. Kiedy znajdowali się na wysokości funkcjonariuszy, jeden z nich w osobie M. K. dał im znak, by zatrzymali się, co uczynili. Była godzina około 17.40. A. S. otworzyła szybę po swojej stronie. Policjant poprosił ją o przygotowanie dokumentów. Zwrócił się o nie również do D. S.. Wtedy ten spytał dlaczego ma je przygotować, skoro to nie on prowadził. Policjant odparł na to: „Bo to Ty jechałeś samochodem, przesiedliście się, bo na pewno jest pijany”. Na te słowa D. S. roześmiał się i powiedział: „Tak, jestem pod wpływem alkoholu”. Wtedy małżonkowie zaczęli wyjaśniać powód zatrzymania się za zakrętem, ale funkcjonariusze od razu to tłumaczenie zakwestionowali. D. S. przebadano na zawartość alkoholu. Badanie wykazało w próbie I: 0,31 mg/l, w II: 0,37 mg/l. A. S. była trzeźwa. Za chwilę przedstawiono jej do podpisania dokument odbioru samochodu i męża. Powiedziała wówczas, że nie podpisze go, gdyż dokument ten stwierdza, że kierującym był jej mąż. Funkcjonariusze odparli, że nie posiadają innego formularza, i że jeśli nie podpisze tego, którym dysponują, to zabiorą jej męża do Komendy Powiatowej Policji w W. do wytrzeźwienia. W końcu A. S. złożyła stosowny podpis. D. S. odmówił podpisania protokołu. Następnie funkcjonariusze sprawdzili dokumenty pojazdu i stwierdzili brak aktualnych badań technicznych, za co ukarali A. S. mandatem. Następnie ww. otrzymała pokwitowanie zatrzymania dowodu rejestracyjnego, a jej mąż wezwanie na przesłuchanie. Po tych czynnościach odjechali.

Powyższy stan faktyczny został skonstruowany w oparciu o: wyjaśnienia D. S. –k.71 v. – k.72; zeznania śwd.: A. S. –k.73- k.73v.; A. Ł. – k.74; A. R. – k.74; częściowo M. C. –k. 72 –k.72v.; częściowo M. K. – k.72v. – k. 73 oraz z k. 30 - k.31; dowody nieosobowe: protokół zatrzymania do kontroli drogowej –k. 1-1v.; protokół z przebiegu badania stanu trzeźwości urządzeniem elektronicznym –k. 2-2v.

Oskarżony D. S. zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i sądowym nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że krytycznego dnia wyjeżdżał z żoną z msc. C. na festyn do D.. Podczas wyjazdu zobaczył swoją siostrę A. R. stojącą na przystanku. Od razu usiadł na tylniej kanapie samochodu za fotelem kierowcy, żeby jego siostra mogła usiąść z przodu na fotelu pasażera. Za kierownicę usiadła jego żona. Do samochodu wziął 2 piwa. Podał, że jak pojechali, to w kabinie samochodu zaczęło pachnieć klockami hamulcowymi, które wymieniał dzień wcześniej. Zatrzymali się w D. za pierwszym zakrętem, żeby sprawdzić co się dzieje. Nie widzieli żadnego radiowozu policyjnego. Po wyjściu z samochodu (z siedzenia pasażera za kierowcą), obszedł auto od jego lewej strony, wtedy wyszła też jego żona, i stwierdził, że jest w porządku. Wtedy już usiadł na fotelu pasażera od strony kierującego. A. S. wróciła na miejsce kierowcy. A. Ł. siedział w samochodzie. Podał również, że po wypuszczeniu A. R. nie przesiadł się na jej miejsce, bo żona tylko na chwilę się zatrzymała, wypuściła ww. i natychmiast ruszyła. Gdy po sprawdzeniu kół podjechali kawałek zobaczyli, że stała policja. Za chwilę funkcjonariusz zatrzymał ich do kontroli drogowej, poprosił dokumenty jego i żony. Po spytaniu funkcjonariusza, dlaczego chce dokumentów od niego skoro on nie jechał, otrzymał odpowiedź, że to on jechał, a zatrzymali się, żeby się przesiąść.

Sąd zważył, co następuje:

Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego w całości, ponieważ były one spójne, logiczne i zgodne z zasadami doświadczenia życiowego, a ponadto zostały potwierdzone uznanymi przez Sąd za wiarygodne zeznaniami jego żony A. S., brata Ł. Ł. i siostry A. R.. Analizę wyjaśnień oskarżonego należało zacząć od rozważenia powodu zatrzymania się jego samochodu za zakrętem w D.. Wg oskarżonego był nim wyczuwalny w kabinie pojazdu zapach spalenizny generowany przez wymienione przez niego, dzień wcześniej, klocki hamulcowe. Sąd uznał za przekonywujące, że nowe, niedotarte elementy układu hamulcowego generowały nieprzyjemny zapach w środku auta. Oskarżony natomiast dokonał ich wymiany. Z jego danych osobowych ujętych w akcie oskarżenia wynikało, że z zawodu jest on mechanikiem samochodowym. Posiadał więc kwalifikacje, by taką naprawę przeprowadzić. Kolejną kwestią było sprawdzenie motywacji oskarżonego, by w momencie wyjazdu spod domu od razu zająć miejsce na tylnej kanapie auta, a nie na przednim fotelu pasażera. Sąd wprost zapytał oskarżonego o tę kwestię. Oskarżony wytłumaczył wówczas, iż uczynił tak, ponieważ widział siostrę A. R., jak stała na przystanku autobusowym. Wiedział nadto, że jedzie do pracy i dlatego usiadł z tyłu, by zrobić krewniaczce miejsce z przodu. Wyjaśnienie to Sąd uznał za racjonalnie wytłumaczone, albowiem w takiej sytuacji, mając wolne miejsce na tylnej kanapie auta, każdy przeciętnie wychowany mężczyzna ustąpił by kobiecie miejsca godnego jej czci, czyli z przodu. Tym bardziej wtedy, kiedy cała tylna kanapa była pusta. Nawet gdyby małżonkowie S. nie zabrali A. R., to zdaniem Sądu wydawać by się mogło, że oskarżony nie usiadłby na fotelu kierowcy. Wziął przecież ze sobą dwa piwa, a spożycie ich w samochodzie w trakcie drogi na festyn, to „idealna” pora, by na imprezę dojechać już z odpowiednio poprawionym nastrojem. Gdyby nie potrzeba i chęć podwiezienia A. R., to w tej sytuacji oskarżony, co najwyżej usiadłby na fotelu pasażera z przodu. W świetle zasad doświadczenia życiowego prowadzenie auta przy jednoczesnym piciu alkoholu, w obecności trzeźwej żony z uprawnieniami do kierowania samochodami osobowymi, wydawało się mało prawdopodobne. Sąd spytał dalej oskarżonego w kwestii przesiadki na fotel pasażera z przodu po wypuszczeniu siostry w P.. D. S. kolejny raz racjonalnie wyjaśnił, że po wypuszczeniu siostry nie miał czasu na przesiadkę, albowiem jego żona, jak tylko siostra wyszła z pojazdu, natychmiast ruszyła, Należało przy tym wszystkim podkreślić, że krytycznego dnia A. S. była trzeźwa i posiadała uprawnienia do kierowania samochodami osobowymi. Filtrując więc powyższe przez zasady doświadczenia życiowego należało wyprowadzić wniosek, że gdyby oskarżony prowadził auto w sytuacji, gdy chciał poprawić sobie nastrój piwem przed dotarciem na festyn oraz w wypadku posiadania uprawnień do kierowania samochodami przez jego żonę, która mu towarzyszyła, to takie zachowanie byłoby możliwe, ale bardziej stanowiłoby zachowanie dziwne, bezsensowne, a wręcz głupie, bo niepotrzebnie narażające go na ewentualną odpowiedzialność karną za jazdę pojazdem mechanicznym po alkoholu.

Wyjaśnienia oskarżonego w sposób szczególny zostały potwierdzone zeznaniami jego żony. Składając dowód przed Sądem świadek ten zeznawała bardzo swobodnie, bez zastanowienia i przekonywująco. W porównaniu do zeznań złożonych w postępowaniu przygotowawczym, przed Sądem potwierdziła zeznania z tej pierwszej fazy, a dodatkowo je wzbogaciła (stąd nie było podstaw do odczytania jej zeznań w trybie art. 391 § 1 k.p.k.) Jej relacja była bardzo spontaniczna, spójna, logiczna i zgodna z zasadami doświadczenia życiowego. Jako kobieta, trzeźwa w czasie jazdy, w wypadku wygenerowania się zapachu spalenizny w kabinie auta, mogła z całą pewnością doprowadzić do zatrzymania się pojazdu i „przymuszenia” męża do sprawdzenia stanu technicznego kół i klocków hamulcowych, które wymieniał. Wersja płynąca z jej zeznań korespondowała z wersją wynikającą z wyjaśnień oskarżonego. Obie były zgodne i wzajemnie się potwierdzały. Wraz z tymi wyjaśnieniami tworzyły jeden spójny i logiczny wariant zdarzenia. Wyjaśnienia oskarżonego i zeznania jego żony znalazły również potwierdzenie w zeznaniach A. R. i A. Ł., którym Sąd dał wiarę w całości. Świadkowie Ci zeznali wyłącznie to, co z punktu widzenia ich udziału w zdarzeniu mogli zeznać. Nie próbowali na siłę przekonywać Sądu, że oskarżony na pewno nie jechał, tylko spokojnie i rzeczowo wskazali to, co zaszło w ich obecności i nic poza tym. Zgodnie potwierdzili, że w czasie, gdy poruszali się pojazdem z małżonkami S., to autem kierowała A. S., a jej mąż siedział na tylnej kanapie auta za fotelem kierowcy.

Sąd w całości dał również wiarę zeznaniom funkcjonariuszy policji, które obciążały oskarżonego. W swych zeznaniach Policjanci byli idealnie zgodni. Zarówno w postępowaniu przygotowawczym jak i sądowym konsekwentnie i kategorycznie podawali, że doskonale widzieli fakt przesiadki oskarżonego z miejsca kierowcy na fotel pasażera. Funkcjonariusze relacjonując przebieg zdarzenia nie mieli najmniejszych wątpliwości w określeniu tego, która z wychodzących z samochodu osób była kobietą, a która mężczyzną. Sąd okazywał funkcjonariuszom dopuszczony z urzędu materiał poglądowy w postaci wydruków przedstawiających przybliżone miejsce usytuowania ich radiowozu i ich samych oraz miejsca zatrzymania się samochodu oskarżonego przed kontrolą Funkcjonariusze zgodnie wskazali te miejsca, które obrazowały wydruki oznaczone nr 1 i 2. Miejsca te, po okazaniu wydruków, potwierdzili również oskarżony oraz jego żona A.. Wydruk oznaczony nr 3 ukazywał widok z miejsca postoju funkcjonariuszy w kierunku miejsca zatrzymania się samochodu oskarżonego. Obraz ten z całą pewnością pozwalał przyjąć, iż perspektywa 150-200 metrów nie była na tyle odległa, by w sposób niewątpliwy zaprzeczyć wersji funkcjonariuszy o dostrzeżeniu przesiadki oskarżonego z miejsca kierowcy. Należało odnotować, iż weryfikacja funkcji poznawczych policjantów, i wynikających z nich możliwości dokładnego zaobserwowania zachowań osób, które wyszły z samochodu oskarżonego, miejsc, które opuściły i siedzeń, do których weszły po zatrzymaniu, stanowiła podstawowe zadanie Sądu przy ocenie wiarygodności zeznań policjantów. Test ten wypadł pozytywnie. Sąd pytał funkcjonariuszy, czy zdarzało się w ich praktyce, by ludzie widząc radiowóz policyjny w pewnej odległości od nich, podejmowali próbę zmiany miejsca siedzenia w samochodzie na jego zewnątrz. Świadek M. C. kategorycznie wskazał, że to nie pierwszy raz, że ludzie to robili, mimo iż widzieli z daleka radiowóz policyjny. Sąd na miejscu funkcjonariusza policji, widząc fakt zatrzymania się pojazdu w miejscu stwarzającym dla jadących w nim osób natychmiastową możliwość zaobserwowania radiowozu, będąc wzbogacony doświadczeniem zawodowym w pracy policji, również pomyślałby, że „będą się przesiadać”. Obserwując tych świadków podczas składania zeznań Sąd stwierdził, że o wiele bardziej naturalnie zeznawał M. C., a świadek M. K. mechanicznie. Jednak i to nie mogło implikować wniosków, które ich zgodną wersję byłyby w stanie podważyć. Trudno bowiem nie zeznawać mechanicznie, kiedy zdarzeń tego typu było wiele, a od tego, który stanowił przedmiot ich zeznań, minęło już niespełna rok czasu.

Sąd w całości dał wiarę dowodom nieosobowym uznając, że są one rzeczywistym odzwierciedleniem informacji w nich zawartych.

Materiał dowodowy zgromadzony w aktach sprawy dał podstawę do rekonstrukcji dwóch wersji zdarzenia. Wersji oskarżonego, zgodnie z którą to A. S. od momentu uruchomienia silnika w samochodzie była jedyną osobą, która nim kierowała, a jej mąż początkowo siedział na tylnej kanapie za kierowcą, a przesiadł się na miejsce pasażera z przodu dopiero po zatrzymaniu auta na skutek ponagleń żony. Druga to wersja funkcjonariuszy policji. Zgodnie z wynikającym z ich zeznań wariantem, pełniąc czynności w związku z odbywającym się w D. festynem, spostrzegli, jak w odległości około 150 -200 metrów od nich, tuż za zakrętem, zatrzymuje się samochód i po zatrzymaniu, zza fotela kierowcy wyszedł mężczyzna, zaczął obchodzić auto od jego lewej strony, i w tym czasie z miejsca pasażera od strony kierowcy wyszła kobieta, a następnie mężczyzna ten zajął miejsce pasażera z przodu, a kobieta usiadła za kierownicę pojazdu.

Mimo inicjatywy Sądu i zadawania pytań, które zawierały potencjalne możliwości podważenia obu wariantów pod kątem spójności, logiczności, czy zgodności z zasadami doświadczenia życiowego, żadnego z nich nie udało się zakwestionować. Oba nie zawierały żadnych mankamentów, słabości, treści, których racjonalnie nie dałoby się wytłumaczyć. Wystąpiły w nich pewne rozbieżności sięgające nie tylko faktu kierowania przez oskarżonego samochodem w stanie nietrzeźwości, lecz i one nie rzutowały ujemnie, na któryś z wariantów. Z wiarygodnej relacji A. S. wynikało, że w chwili kiedy spojrzała na drogę w stronę centrum D. widziała jakiś samochód, który później okazał się być samochodem policyjnym i człowieka przy krawężniku, który okazał być się funkcjonariuszem policji. Natomiast z wiarygodnej wersji policjantów wynikało, że obaj widzieli fakt przesiadki i stali przy krawężniku. Te różnice były jednak racjonalnie wytłumaczalne i nie kolidowały ze sobą. A. S. mogła przecież wykonać jedno spojrzenie tuż po zatrzymaniu siedząc jeszcze w kabinie samochodu i zobaczyć jednego z funkcjonariuszy (tak wynika z jej zeznań), podczas gdy drugi, zawołany przez pierwszego, mógł za chwilę dołączyć i obserwować drogę. Pozornie zastanawiające było wystawienie A. S. mandatu za brak aktualnych badań technicznych pojazdu w sytuacji uznania za kierującego nim jej męża. Należało mieć jednak na uwadze, że wystawienie go nastąpiło po podpisaniu przez nią protokołu kontroli drogowej, na mocy którego przekazano jej samochód i męża. W tej sytuacji funkcjonariusze nie mieli podstaw, by karać mandatem oskarżonego.

Jedynym argumentem, który mógłby stwarzać wrażenie wyższości wersji funkcjonariuszy policji nad opcją oskarżonego, mógł być u nich brak interesu w bezpodstawnym obciążaniu oskarżonego. Jakkolwiek argument ten stanowił rację tego samego rodzaju, co ta, że oskarżony złożył wyjaśnienia odciążające go, bo miał interes w tym, by nie zostać skazanym. Naturalnym jest przecież, że osoba niewinna popełnienia przestępstwa będzie składała wersję zdarzenia przeciwną do wersji obciążającej go. Ten sam mechanizm miał odpowiednie zastosowanie do zeznań świadków oskarżonego. Nie można było odmówić im wiary jedynie z powodu pokrewieństwa z oskarżonym. Należało znaleźć inne argumenty, które mógłby obie zaistniałe wersje realnie podważyć. Przechylić szalę na korzyść jednej lub drugiej. Sąd liczył, że jakąś pomoc w tym zakresie przyniesie zasada bezpośredniości, lecz nie przyniosła ona spodziewanego rezultatu. Postępowanie sądowe wzmocniło jedynie oba przeciwne sobie warianty.

Mając powyższe rozważania na uwadze Sąd uznał, iż żadnej z zachodzących w sprawie wersji zdarzenia nie można odmówić wiary. Powstały w sprawie wątpliwości natury faktycznej, których przy dostępnych narzędziach z art. 7 k.p.k. oraz inicjatywy dowodowej z urzędu nie udało się usunąć. Dlatego też Sąd nie miał innego wyjścia, jak tylko rozstrzygnąć je mocą art. 5 § 2 k.p.k. na korzyść oskarżonego. Korzystną dla D. S. była wersja jego i jego świadków. Dlatego też to na podstawie tych dowodów Sąd ustalił stan faktyczny w sprawie. A skoro wynika z niego, że oskarżony nie prowadził pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości po drodze publicznej, to jedynym rozstrzygnięciem w tej sytuacji mogło być orzeczenie uniewinniające. Dlatego orzeczono jak w pkt. 1 wyroku. Naturalną procesową konsekwencją wydania wyroku uniewinniającego było przejęcie powstałych kosztów procesu na rachunek Skarbu Państwa. Dlatego na podstawie art. 632 pkt. 2 k.p.k. orzeczono jak w pkt. 2 wyroku.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Mirosława Podleś
Podmiot udostępniający informację: Sąd Rejonowy w Wyszkowie
Osoba, która wytworzyła informację:  Tomasz Królik
Data wytworzenia informacji: